Z pamiętnika kociego oseska.
Jestem mały i bezradny, ale gdy tylko na mnie spojrzysz od razu się zakochasz!
Kociak zaraz po urodzeniu waży mnie niż szklanka mąki pszennej. Nie widzi, kiepsko słyszy. Ma za to już od urodzenia wykształcony zmysł węchu i dotyku dzięki czemu znajduje drogę do swojej kociej mamy.
Tydzień pierwszy.
Mama jest super! Kiedy tylko zapiszczę – szybko przybiega. Najczęściej potrzebuję jej obecności gdy jestem głodny lub jest mi zimno. W sumie poza jedzeniem, spaniem i wołaniem mamy to jeszcze śmiesznie ruszam główką. Wyglądam jak małe wahadełko!
Warto pamiętać, że taki mały kociak nie potrafi samodzielnie regulować ciepła swojego ciała dlatego potrzebuje częstej obecności swojej mamy oraz tak chętnie przytula się do swojego kociego rodzeństwa.
Tydzień drugi.
Świat robi się coraz ciekawsze. Szczególnie teraz, gdy zaczynam coś widzieć i docierają do mnie odgłosy z otoczenia. Niedługo wyruszę na pierwszą wycieczkę! Na razie nie idzie mi to najzgrabniej, ale powoli próbuję sunąć do przodu.
Tydzień trzeci.
Bez wątpienia jestem drapieżnikiem! Powolutku zaczynają mi wychodzić zęby. Prawa łapka, lewa łapka… prawa łapka, lewa łapka, ciężko czasem pogodzić wszystkie 4 łapki na raz.
W okolicy trzeciego tygodnia należy rozpocząć odrobaczanie. Należy je przeprowadzać systematycznie co dwa tygodnia, aż do trzeciego miesiąca życia kotka.
Tydzień czwarty.
Zaczynam bawić się z rodzeństwem. Ależ oni są zabawni! Życie to jednak nie jest ciągła zabawa, mam też swoje obowiązki. Mama uczy mnie dbania o higienę oraz pokazuje gdzie należy się załatwiać. Zaczynam tez próbować nowe smaki, zęby pozwalają mi na próbowanie stałych pokarmów.
Możemy podawać małemu odkrywcy jedzenie dla kociąt, pamiętajmy jednak aby było przeznaczone dla jego wieku i odpowiednio zbilansowane w potrzebne składniki. Jeśli chcemy podawać mleko, zwróćmy wagę czy nie zawiera laktozy, która wbrew opiniom, nie jest najlepiej trawiona przez małe brzuszki.
Tydzień piąty.
Coraz częściej przyjmuję stałe pokarmy, mam juz swoje ulubione smaki! Niestety nie zawsze dają to co lubię najbardziej…Bardzo lubię bawić się w polowanie, czasem też wychodzę z mamą na zwiedzanie okolicy. A po takiej wyprawie obowiązkowe wylizywanie sierści. Taka codzienna toaleta. Z dalszych ciekawostek, to moje oczy zaczynają się zmieniać. Teraz dowiemy się jaki będę mieć kolor oczu!
Małe kocięta rodzą się z niebieskimi oczami, jeśli jednak genetycznie mają kolor zaprogramowany na inny to właśnie w tym momencie zacznie się zmieniać na docelową barwę.
Tydzień szósty.
Mam już cały pyszczek mleczaków. Teraz jedzenie do czysta przyjemność! Dostaję ostatnio też do picia wodę. Trochę bezsmakowa, ale ponoć dobra dla mojego zdrowia….Nacodzień dużo się bawię, skaczę i jest coraz lepszy we wspinaczce po meblach. Bardzo lubię gonić żywe przynęty, czasem też atakuję ogony braci. Nie bardzo jednak lubię kiedy jest odwrotnie. Mają strasznie ostre ząbki. Wreszcie wiem kto podrzuca mi pyszności do miseczki! Mam fajną opiekunkę, która daje jeść i kupuje zabawki. Taka trochę mama na dwóch łapkach.
Więcej na temat mleka TUTAJ.
Tygodnie siódmy-dziewiąty.
Mama spędza ze mną coraz mniej czasu. Mówi, że jestem już dużym i samodzielnym kotkiem. Jem stałe pokarmy podawane przez opiekunkę na dwóch łapkach. Śpię już podobnie jak moja kocia mama i nie muszę się tak bardzo przytulać w czasie snu. Przestało mi być zimno. Chyba moje futerko nauczyło się mnie grzać. Często też chodzę na polowania. Łapię wszystko co się rusza. Piłeczki, sznureczki, czasem takie dziwne światełko które wpada przez okno.
W okolicy siódmego tygodnia następuje koniec karmienia naturalnego, kociaki przechodzą na pokarmy stałe. W tym okresie następuje także usamodzielnienie termoregulacji organizmu oraz stabilizacja kociego rytmu dobowego.
Tygodnie dziesiąty-dwunasty.
Muszę się pochwalić nowymi zdolnościami. Jestem coraz lepszym skoczkiem, a co najważniejsze, zdolności chwytne też mam już opanowane. Potrafię podrzucać różne rzeczy i przytrzymywać je łapkami. Okręcanie się z zabawką w łapkach i pyszczku jest super! Bawię się też ostatnio z mamą w naśladowanie. Mama wymyśla coraz trudniejsze zadania, ale jestem dzielnym wojownikiem, który nigdy się nie poddaje!
Widząc małą kocią kulkę chciałoby się ją od razu przygarnąć, tulić i kochać. Pamiętajmy jednak jak ważny jest kontakt małego kociaka z matką. Przez pierwsze trzy miesiące życia kontakt z matką daje nie tylko pokarm naturalny, ale także kształtowanie osobowości, rozwój psychiczny i fizyczny. Jak u większości gatunków ssaków kontakt matka-dziecko w końcu samoistnie ulegnie rozluźnieniu, dlatego nie przyspieszajmy usilnie tego procesu, jeśli nie wymagają tego względy bezpieczeństwa.
Szacuje się, że kociak jest gotowy do opuszczenia rodzinnego gniazda w wieku czterech miesięcy. Powinien on wtedy być gotowy zarówno fizycznie jak i psychicznie do samodzielnego życia w nowym domu. Dla nas nie jest to długi czas, a dla kociaka te kilka dodatkowych tygodni może zrobić olbrzymią różnicę rozwojową.